Pod wieczór pojechaliśmy jeszcze dalej w stronę Izoli, zahaczając o piękny na nią widok (fot), by w końcu zjeść pyszny obiadek ze świeżymi owocami morza. Nieco taniej jest w Gestlinach (czy jak im tam) a nie w restauracjach. Znaleźliśmy więc jedną (fot) i w towarzystwie jakieś włoskiej mafii zjedliśmy między innymi makaron z truflami- mniam.