[@Basi]
Zmeczeni kolejna 14 godzinna podroza, w info turystycznym wzielismy pierwszy lepszy hotel, koles polciezarowka, na pace, zawiozl nas do naszego bungalowu...Raj! Przyklejony do wzgorza drewniany domek (po kamiennych wysooookich schodach chlopaki mnie wnosili na "siodelku" ;)) Dookola dzungla, 50m od domku plaza...w piatke w chatce (bo juz rozstalismy sie z Dybasami-zostaja tydzien dluzej i wrocili do Kambodzy), Jarek jako dostawke dostal cienka mate na podloge. Ale jak zobaczyl, ze mieszkaja z nami 10-cio centymetrowe karaluchy to wlazl Mankom do lozka ;))) Spalismy w piatke na dwoch lozkach.W nocy dzungla szaleje. Wszelkie cykady, ptaki i inne zwierzaki imprezuja na maxa ;)) Rano sniadanie na plazy...W swietle dziennym wszystko przepieknie wygladalo!Bialutki piasek, lazur wody, kwiaty kolorowe dookola...ladniej niz na Ko Lancie. Po sniadaniu lezaczek na plazy pod drzewem, wokol biegaja male gekony,i spokoj taki...na plazy widzielismy meduze wielkosci kapelusza...a ja myslalam, ze rajskie wyspy juz zaliczylismy wczesniej..och rany...i kolor tej wody....
Tylko woda troche za goraca- zero ochlody... ;-)