Z racji drobnych kłopotów zdrowotnych, bardzo zależało nam na noclegu w jakimś hotelu. Oczywiście nie w Monte-Carlo. Szukaliśmy więc w pobliskiej Nicei, i dalej w ląd, bo wszystko było zajęte, a ceny niebotyczne.
Zrobiło się na tyle późno, że w jakiejś wiosce ze 20km w ląd o d Nicei zdecydowaliśmy się na nocleg w samochodzie. Obok był Hotelik (w którym nie było miejsc) gdzie pani pozwoliła nam się przepłukać i umyć zęby. To był jeden z trudniejszych momentów wyjazdu- morale podupadło… na szczęście tylko do rana :-)
Bo rano wszystko wyglądało lepiej, co nas rozbawiło, spaliśmy tuż pod komisariatem Żandarmów (a takie spanie nie było legalne)…