Pamiętam jak dwa lata temu mniej więcej w tym samym czasie jechaliśmy do Wawy na lotnisko, otaczały nas miejscami dwumetrowe ściany śniegu przy drodze. Pierwszy śnieg w tym roku spadł parę dni temu (spadł... całe 5cm!) i już go praktycznie nie ma. Wygląda jednak na to, że nasza kochana Azja nie zaskoczy nas jakąś szczególną "odmiennością" klimatu i po prostu będzie ciepło (no może za ciepło).
Bardzo nam miło, że zdecydowali się jednak jechać z nami Kasia i Jacek. Wiem, że mieli bardzo mało czasu na podjęcie decyzji, tym bardziej szacun za męskie jej podjęcie :)
Dokładna trasa zostanie dograna na miejscu. Na razie tradycyjnie pierwszy hotel mamy zarezerwowany, ale o tym później. Na razie musimy tam dotrzeć, starając się nie myśleć o kolejnych wczorajszych rewelacjach TVN24 na temat nowych mikrouszkodzeń skrzydeł w samolotach Airbus A380 (tym razem jakiś poważniejszych), którym lecimy z Frankfurtu... Łojtam, łojtam, telewizja kłamie!