Geoblog.pl    Kuba1234    Podróże    2012 Singapur, Malezja, Tajlandia- relacja    Back to Johor
Zwiń mapę
2012
06
lut

Back to Johor

 
Malezja
Malezja, Johor Bahru
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12908 km
 
Właściciel hostelu załatwił nam taxi kogoś z rodziny, żeby odwiózł nas na przystanek. Policzył sobie przyzwoicie – 30 RM, taksi z ulicy chcieli 50. Jechaliśmy znowu z godzinę, a i tak do odjazdu autobusu zostało nam ok. następnej godziny. Po drodze zamieszanie przez chwilę, bo jechał sułtan z obstawą…niestety, poza luksusowymi autami nic więcej nie widzieliśmy…
Na przystanku Kuba odkrył maleńkiego kwilącego kotka, który utkwił między wysokimi krawężnikami…chcieliśmy go wyciągnąć, ale…okazało się, że jest wychudzony, na dziwne naroślą na pyszczku i …nie ma oczek. Przy czteropasmowej ruchliwej ulicy zaraz by zginął…Kasia kupiła karton mleka i na zakrętkę mu nalaliśmy, był bardzo głodny…w tym czasie podeszły do nas młode dziewczyny, które wcześniej Jacek zabawiał na przystanku śpiewając „Papaję” Dudziakowej…rozwinęła się rozmowa, dziewczyny na moment znikły i wróciły z...ciastem pandan (zielonym!!! pysznym…) i z dwoma butelkami wody. Powiedziały, że to dla nas do autobusu :) Co więcej, jedna z nich odpięła broszkę i przypięła mi do bluzki. Druga zaraz odpięła swoją taką samą i dała Kasi. Zaczęliśmy szukać czegoś, żeby im się odwdzięczyć – latarka Jacka i karabińczyk ;) wymiana maili i namiarów na facebook’u ;)) Strasznie się zdziwiły, że my też go znamy ;)) Okazało się, że dziewczyny nigdzie nie jadą, tylko mieszkają w pobliżu, zaprosiły nas nawet na obiad – aż szkoda, że nie mogliśmy skorzystać :( Przyjechało jakieś auto i pojechały. A naszego autobusu jak nie ma tak nie ma…chwila grozy jeszcze – zapodzieliśmy portfel, uff…znalazł się. Jacek twardo zaczepiał wszystkich śpiewając „Papaję” i pytając czy to znają…ale to nie Chiny ;)) Jakież było nasze zdziwienie, kiedy dziewczyny pojawiły się znowu, tym razem ze…zwojami batiku! Owinęły najpierw Kasię, potem mnie, jedna zarzekała się, że nie zaśnie w nocy, kiedy Kasia dała jej swoje okulary przeciwsłoneczne, wygrzebałam jeszcze 3 gumy Orbit dla dzieci jeszcze z Polski – zaraz jedną uczynne istoty oddały pani, która siedziała obok nas – przez chwile miałam wrażenie, że nie mają pojęcia co to..(?) Jacek pytał, czy dla mężczyzn batiku nie mają, strasznie się zasmuciły, że nie wzięły ze sobą…Nie przyzwyczajona jestem do aż tak wielkiej życzliwości ze strony obcych, przyznam, że gula wzruszenia nie chciała nijak zniknąć…Jeszcze z komórek nawzajem popuszczaliśmy sobie muzykę, której słuchamy – dziewczyny swoją malezyjską, Jacek Barry White’a ;)) Przyjechał autobus, wylewne pożegnanie i odjazd. Wyjątkowy wieczór…z dziewczynami pogadamy na facebooku, a kotek…no cóż, taki ślepy, schorowany, pewnie biedactwo za długo nie pożyje, mimo kartonu mleka, które dostał…teraz długa droga nas czeka do JB…

Nocny autobus wiezie nas znów do JB, ale tylko chwilę tutaj, bo cel – Singapur. Z autobusu wysiedliśmy na dworcu autobusowym, z którego 170 jedzie do Singapuru. Standardowe zamieszanie na granicy, wysiadanie z autobusu, spacer, pieczątka, wsiadanie i od nowa - wysiadanie z autobusu, spacer itp…przy wejściu do Singapuru tłok, pomogły kule, odprawili nas poza kolejnością…tylko do tego przydały się na wyjeździe, a! nie, jeszcze do zablokowania fana w chatce na plaży, żeby działał na maxa…no i całe szczęście! ani wysiłek, ani temperatura mnie nie zmogły ;)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
tata E.
tata E. - 2012-02-06 10:43
dzieci,kiedy ladujecie w domu? tata E.
 
michu
michu - 2012-02-06 11:07
Gratuluję trafnej decyzji podróżowania na północ od równika.W Tajlandii mimo wszystko mieliście dobrą pogodę w porównaniu z Singapurem gdzie słońce o tej porze roku to rzadkość a wilgotność 80%.Nie zapomnijcie zapakować do podręcznego ciepłych ciuchów żebyście mi nie zmarzli zanim Was odbiorę z lotniska.Rozumiem że dokładny czas odbioru ustalimy w środę,ale póki co to nałykajcie się jeszcze trochę egzotyki
 
Kuba1234
Kuba1234 - 2012-02-06 16:09
Kochani Tatusiowe, wracamy w środę o 17:30. Z tym upałem w Singapurze to bez przesady. Tak samo jak wszędzie, czyli bardzo miło i do zniesienia. Deszcz padał dziś chwilę, a tak cały dzień słonko. Jutro lecimy, a w lokalnej telewizji informacyjnej na pasku leci, że w jakiejś czeskiej miejscowości jest -35,1C o rany, 70 stopni różnicy...
 
 
Kuba1234
Basia i Kuba Sz.
zwiedził 25.5% świata (51 państw)
Zasoby: 372 wpisy372 60 komentarzy60 1000 zdjęć1000 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
28.06.2015 - 12.07.2015
 
 
15.08.2014 - 24.08.2014