{Kuba} Wracając postanowiliśmy zajrzeć na pobliską plażę - a może okaże się fajna... I okazała się - niemal pusta, płaska z cudnym piaseczkiem. Temperatura też przyjemniejsza (ok 25) a wiatr trochę słabszy niż na Przylądku. Słabszy nie znaczy jednak słaby - pizga zdrowo, ale wcale nie przeszkadza to w plażowaniu. Poderwany do lotu piasek uderza co chwilę... we wszystko powodując uczucie klujących igiełek. Całkiem przyjemnie+świadomość, że i tak piasek będzie wszędzie....Woda czyściutka i oceanicznie zimna, ale plażowanie było przecudne :)
Po drodze do domu- kolacja w restauracji w uroczej wiosce. Tym razem krewetki - jedna porcja smażona (z czosnkiem) druga gotowana. Do tego białe lokalne wino. Trochę nam zajęło obranie pół kilo robaków, ale smak nieziemski :)