O 9:40 mieliśmy autobus do Leshan (42Y ok.150km), a tam przede wszystkim chcieliśmy obejrzeć Wielkiego Buddę. Posąg ma 71 metrów wysokości i jest najwyższym na świecie (posągiem Buddy). Był budowany 90 lat. Wraz z górą Emei (do której pojechaliśmy później) są na liście UNESCO.
Samo dojście do posągu jest bardzo ciekawe. Około godzinna droga przebiega w lesie z przerwami na inne atrakcje takie jak jaskinie z rzeźbami czy wielki ołtarz na stromych schodach [fot]. Zrobiło się nawet niebezpiecznie ;) gdy Kuli wypadła z plecaka Cola 0,5l - niemal pełna. Nabrała takiego impetu, spadając z bardzo stromych i długich schodów, że podskakiwała na dobre 3 - 4m. Na dole niemal walnęła w jakiś ludzi- na szczęście nic się nie stało, ale mogło być nieciekawie…
Sam Budda robi ogromne wrażenie. Mimo, iż nie jest zbyt piękny, to wielkość zapiera dech w piersiach. Stojąc u jego stóp nie sięga się nawet końca podeszwy od klapka… Zejście na dół prowadzi przez bardzo wąskie (musiałem ściągnąć plecak bo nie mogłem się przecisnąć) i strome schody wydrążone w czerwonym piaskowcu. Bardzo fajne wrażenie.
Z powrotem wzięliśmy rikszę rowerową bo już sił było mało. Piękne otoczenie i widoki.
Z Leshan pojechaliśmy do Baguo.