Po wyjsciu na pomost do poczekalni, po 20 min zmienilismy lodke na podobna i ruszylismy w kolejne 3 h drogi po rzece Wietnamu. Plynac okolo 10m od brzegu moglismy podziwiac ciagnace sie kilometrami wioseczki z domkami na balach i inne- plywajace po Mekongu. Brak mi zdolnosci pismienniczych, by opisac, co to byly za widoki.
Lodka poplynelismy dalej, woda siegala okolo 30 cm od burty i to ciagle wrazenie, ze zaraz sie przewroci. Zreszta pani "opiekunka" kazala zamienic sie na strony Marcie i Mankowi, dbajac o balans.
Ta nasza opiekunka to niezla agentka. Bardzo dobrze gadala po angielsku, sypiac dowcipami i dobrym humorem. Przywitala nas na granicy z Wietnamem slynnym "good mornig Vietnam". Wymienilismy u niej troche kasy (pewnie przeplacajac po kursie 1$=19 000).