Kolejne miasto srednio przyjazne, wieksze i dosc tloczne. Poki co osobiscie lepiej czulem sie w Kambodzy, ale rowniez jest super.
Znalezlismy po krotkich poszukiwaniach w upale (jeszcze nie widzalem zeby temp. spadla ponizej 30, a tu, w dzien jest ponad 36-37) hotel. Calkiem elegancki za 9-10$.
Bylismy dosc wczesnie, wiec ok. 13 zjedlismy obiad- i to jaki obiad- co raz ostrzej jedziemy z kuszaniem... tym razem jako danie glowne- wąż z grzybkami w sosie pomidorowym. Daznania smakowe calkiem, choc psychiczna blokada powazna. Az boje sie pomyslec co zjemy dalej. Juz dzis trwaly rozmowy o szczurze (w menu byl w dwoch wersjach[fot]) na ktorego poki co jest sie w stanie zdecydowac glownie Marta.