Wracałem na uczelnie po świętach w domu. Nie spodziewałem się, że tyle czasu mi to zajmie.
Wszystko zaczęło się od (oczywiście) wyjazdu z domu. Samolot miałem z Wawy ok. godziny 11:00, a musiałem być dużo wcześniej, bo było parę miesiący po atakach na WTC. Musiałem jechać więc nocnym pociągiem pośpiesznym z Gdyni, który wyjeżdżał o ok. 22:00 (był taki- nie wiem czy dalej jest). Z domu wyszedłem na autobus po 21:00.