W Budapeszcie wpakowaliśmy się w niezły korek. Szkoda, bo ja sam wcześniej nigdy tam (w Budapeszcie, bo raz byłem w Salgotarian na zawodach) nie byłem (Basia była) i chciałem trochę pozwiedzać. Skończyło się na zwiedzaniu z samochodu i bez zdjęć.
W ogóle jak tak patrzę, to z Węgier mamy tylko jedno, słabe zdjęcie znad Balatonu. To były jeszcze czasy aparatów na film… cóż, ten film trzeba było potem wywołać, a i kupić. My mieliśmy mocno ograniczony budżet- jak to studenci…
Musieliśmy więc jechać dalej, bo późno się robiło, a nie było sensu przepłacać za nocleg w Budapeszcie.