Roman był 21-letnim Polakiem, od ponad połowy życia mieszkającym w Paryżu. Znaliśmy się z zawodów i obozów (też skakał o tyczce i też bywał w Reprezentacji Polski).
Mieliśmy spotkać się w Rijece. On z dziewczyną (19 letnią Francuską Gaelle) jechał z Paryża, a my z Gdyni.
Drogą mailową dogadaliśmy się, że spotkanie zrobimy w porcie w Rijece (będąc przekonanym, że w nadmorskiej mieścinie musi być jakiś port), przy największym statku. Oczywiście porów było wiele, a statki wszystkie takie same. Na dodatek telefony komórkowe nie były jeszcze tak powszechne (a i bardzo drogie) na szczęście mieliśmy swój i oni również. Wcześniej jednak, mówię- jedziemy do tego portu (nie wiedzieć czemu wybierając jeden z nich). Basia została w aucie, a ja poszedłem do statku, który wydawał mi się największy. To naprawdę niewiarygodne, ale w oddali widzę Romana… Okazało się, że zaparkowali swój samochód na tej samej uliczce co my- 2 auta dalej… Kupa śmiechu z tego była- za łatwo się zaczęło…
Zdecydowaliśmy znaleźć camping i wtedy pogadać...