Tuż po 5 rano obudziła nas ogromna burza. Coś ta pogoda nam nie sprzyja. Podczas całego wyjazdu nie padało tylko nad morzem. Po 8 rano pojechałem po świeże bułki, padało dalej i nic nie zapowiadało nawet rychłej poprawy. W takiej sytuacji jedziemy do odległej ok. 50km Planicy. Liczyliśmy na to, że w górach pogoda może zmienić się nawet parę kilometrów dalej. Jedyna droga wjazdowa/ wyjazdowa z naszej miejscowości prowadziła przez Bled. Jednak tam również padało. Deszcz towarzyszył nam niemal całą drogę. Na tą wycieczkę udaliśmy się jednym samochodem, w piątkę. Dotarcie na największą skocznię narciarską świata Velikanka (inaczej Latanica) wcale nie jest takie proste. Skocznia znajduje się dość daleko od niewielkiej wioski, a Planica to raczej nazwa terenu, niż miejsce. W końcu jednak się udało. Pierwsze wrażenie, to jedna wielka pustka, która towarzyszy tej skoczni. Góry, skocznia, mała knajpka, w której napiliśmy się kawy, bałagan i to wszystko. Nie tracąc jednak czasu i chwili przerwy w ulewnym deszczu, ruszyliśmy z Mańkiem na górę. Nie ma co ukrywać, że kawałek było. Nie zatrzymani przez nikogo (nikogo tam nie było) zwiedziliśmy miejsca dla kamer, trenerów, zawodników czy próg. Na górze nawet się troszkę rozjaśniło...