Po najdalej odsuniętej od naszej, stolicy kontynentalnej Europy (Lizbony), uderzyliśmy w ostatni z serii „naj”. Tym razem najbardziej na wschód wysuniętą część naszego kontynentu, a więc Przylądek Roca. Tam to dopiero dmuchało... autentycznie nie można było ustać. Dodatkowy spadek temperatury do 22 stopni powodował, że było dość chłodno. Ludzi sporo, zwłaszcza Azjatów, ale miejsce magiczne ze swoimi klifami no i tym obezwładniającym wiatrem...