No to prawda tylu motorów, jadących na raz jeszcze nie widziałem. Straszny tu gwar i hałas. Mimo wszystko to calkiem mile miasto. Dosc nowoczesne i kosmopolityczne. Ekipa pojechała na wycieczkę do tuneli, a my zbieramy sily. Potem zwiedzanie miasta i pakowanie. Chłopaki naoglądali się Dzienników B.Jones i boja sie ze wrzuca nam narkotyki. Jutro mamy samolot do Bangkoku (calkowity koszt ok.85$), a Dybasy wracają do Kambodży (nie dziwie się bo tam jest ekstra)- maja 1 tydz więcej na wycieczkę, a kończą nam się wizy wietnamskie (planowaliśmy tu przyjechać przed Kambodżą, ale nie było biletów. Głupie jest to, ze musza kupować nowa wizę do Kambodży (33$), bo sa tylko jednorazowe.
[@Basi] Ho Chi Minh City...i tak wszyscy mówią: Sajgon... hałaśliwe, zatłoczone miasto, w którym nie ma zbyt wiele ciekawych rzeczy...ale mimo gwaru dosc przyjazne miejsce. Jak w Shanghaju-wszystkie możliwe kable lecą górą na slupach, czasem takie kołtuny ich wiszą, ze aż ulica zacieniona ;)))z podziwem patrzymy jak gdzie nie gdzie wisi na takim slupie elektryk...i wszystko wskazuje na to, ze się w tym odnajduje...ciekawe jakby np. Elfeko zmierzyło się z zadaniem okablowania jednego dystryktu ;)))
Zapomniałam napisać o kambodżańskich karetkach pogotowia - jeden motor, na nim kierowca, za nim zwisający pacjent i za nim na siedzonku koleś, który w wyciągniętej nad głową ręce trzyma kroplówkę podłączoną do pacjenta ;)))) Jak ktoś w lepszym stanie, to sam sobie trzyma kroplówkę nad głową....No widok przerażająco-zachwycający ;))))
Z brygada nasza spotkaliśmy się wczoraj. Chłopaki wzruszyli mnie strasznie - my z Kuba znaleźliśmy Gosie i Marte, a oni w międzyczasie biegali po mieście i szukali specjalnie dla mnie hostelu z pokojami max na 1 pietrze... był kłopot, bo najczęściej 4 czy 6 piętro...ale znaleźli wreszcie ;)) no dla nich to tez lepiej, bo po tych schodach musieli by mnie nieść ;)))
Chodzenie dzis: 5/10, bez kul - max na śniadanie na druga stronę ulicy z hotelu. Noc przespana cała, oczywiście do 5.30 bo cale miasto obudzone produkuje niewiarygodną ilość decybeli...;)))Sajgon to Sajgon w końcu ;)))
odkrycie kulinarne na dziś - wieprzowina w sosie limonkowym. Mniam ;)))